Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział dwunasty

Następnego ranka obudziłam się w świetnym humorze. Może to dlatego, że wreszcie miałam spokój? Mam już z głowy moją 'rodzinkę'. Ogółem wszystko powoli zaczyna się układać. Postanowiłam wstać. Pogoda była, jak na Londyn, cudowna. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, a włosy związałam w luźnego koka. Wzięłam telefon i sprawdziłam która godzina. Zdziwiłam się, ponieważ była dopiero 11. Poszłam więc poszukać Chris'a. Znalazłam go w kuchni, przygotowywał właśnie śniadanie.
- heeej! - krzyknęłam na powitanie.
- wstałaś wreszcie - odpowiedział z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Usiadłam przy stoliku, a po chwilii chłopak zajął miejsce obok mnie. Przede mną ustawił talerz pełen naleśników.
- nie jestem głodna.
- no wiesz? A ja się postarałem... - powiedział z udawanym smutkiem.
- hahaha no nie fochaj! - odparłam śmiejąc się.
- niech ci będzie. Co dzisiaj robisz?
- jeszcze nie wiem.
- ja dzisiaj idę pomóc w warsztacie - Chris często dorabiał w warsztacie samochodowym, który należał do jego wuja. W każdym razie musiałam sobie jakoś zorganizować dzień. - ale pamiętaj, że wieczorem robimy imprezę!
- okej. Mogę zaprosić kilka osób?
- jasne! Im więcej nas, tym lepiej!
- spoko.
- ja już będę leciał, bo jestem spóźniony. Wrócę po południu. Pa! - krzyknął wychodząc z domu.
No to zostałam sama. Wzięłam telefon i wybrałam numer Kate.
- hej! co tam?
- nic ciekawego. Masz jakieś plany na dzisiaj?
- jeszcze nie. A co?
- no to już masz! Za 20 minut pod galerią.
- okej. Do zobaczenia! - rozłączyłam się i schowałam komórkę do torebki. Szybko ubrałam buty i wyszłam z domu. Do galerii miałam dalej niż Kate, więc po niecałych 20 minutach byłam na miejscu. Dziewczyna czekała już na mnie. Przywitałam się z nią i ruszyłyśmy na zakupy. Weszłyśmy chyba do każdego możliwego sklepu. Kiedy byłyśmy już zmęczone, poszłyśmy odpocząć do kawiarni. Opowiedziałam przyjaciółce w skrócie co działo się u mnie przez ostatni czas.
- zapomniałabym ci powiedzieć! Dzisiaj jest impreza u Chrisa.
- to świetnie! Brakowało mi wspólnych imprez.
- mi też. Musimy jeszcze tylko zaprosić chłopaków.
- to zadzwoń do nich teraz.
- teraz? Okej. - zgodziłam się i kolejny raz wyciągnęłam telefon. Zadzwoniłam do Harry'ego i zapytałam czy wpadną dzisiaj do nas. Byli właśnie w studio. 
- i co? - dopytywała Kate kiedy skończyłam rozmawiać.
- przyjdą o 19.
- świetnie. Wracamy już?
- okej. Ile mamy czasu żeby się przygotować? - zapytałam i spojrzałam na godzinę.Byłą już prawie.. 16?! Najwidoczniej tak długo chodziłyśmy po sklepach.- Tak, lepiej wracajmy. - powiedziałam i już po 20 minutach wchodziłyśmy do domu Chris'a. Od jakiegoś czasu też mojego domu. Postanowiłyśmy zacząć przygotowania do imprezy. Przebrałyśmy się w śliczne sukienki, zrobiłyśmy trochę mocniejszy makijaż i równo o 18 byłyśmy gotowe. Przeglądałyśmy się w lustrze i podziwiałyśmy efekty naszej pracy. Wyglądałyśmy całkiem nieźle. Powoli zaczęli schodzić się goście. Chris przywitał nas i zniknął gdzieś. W domu było już mnóstwo ludzi. Chłopaków jeszcze nie było. Impreza powoli się rozkręcała. Muzyka, alkohol, papierosy, typowy dla takich imprez klimat. Zapaliłam papierosa, i usłyszałam dzwonek do drzwi. Razem z Kate domyśliłyśmy się, że to na pewno chłopcy, więc razem poszłyśmy otworzyć. Nasze przypuszczenia się potwierdziły i ujrzałyśmy naszych przyjaciół. Przyszły też Dan, El i Perrie. Przywitałyśmy wszystkich i rozeszliśmy się po domu. Ja zostałam z Hazzą. 
- nie wiedziałem, że palisz.
- tylko czasami. - odparłam o widząc, że chłopak nie jest zadowolony z tego faktu zgasiłam papierosa. - idziemy potańczyć?
- jasne! - odpowiedział z bananem na twarzy i już po chwili szaleliśmy na parkiecie. Tańczyliśmy, piliśmy i nagle nie mam pojęcia jak, znaleźliśmy się w moim pokoju. Harry zamknął drzwi na klucz i zbliżył się do mnie. Pocałował mnie i zaczął ściągać ze mnie ubrania. Ja nie pozostawałam mu dłużna. Znaleźliśmy się w moim łóżku. To była cudowna noc...

*************

No więc przede wszystkim  baaaaardzo przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale naprawdę nie miałam czasu. 
Zmieniłam też wygląd bloga, ponieważ poprzedni mi się znudził. Ogółem mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga którego piszę razem z koleżanką :) http://www.no-se-que-tengo-no-se-quien-soy.blogspot.com/


piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział jedenasty

Następnego dnia obudziły mnie czyjeś szepty. Podniosłam się powoli i oparłam na łokciach.
- wstałaś wreszcie - usłyszałam. Zamrugałam kilka razy i dostrzegłam, kilka postaci stojących wokół mnie. Po dłuższym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że są to Harry, Louis i Liam.
- yyy tak...- powiedziałam zaspanym głosem i przetarłam oczy.
- haha wstawaj, bo mamy już plany na dzisiaj! - powiedział uradowany Louis. Niechętnie zwlekłam się z łóżka. Chłopcy zaczęli wychodzić z pokoju.
- ale co mam ubrać? Wszystkie rzeczy zostawiłam w domu...
- El ci coś pożyczy. Jest w pokoju obok - powiedział Harry i cała trójka gdzieś sobie poszła. Ja postanowiłam pójść do El. Zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam 'proszę' i weszłam do środka.
- hej El.. - zaczęłam. Dziewczyna czytała akurat jakiś magazyn. - pożyczysz mi jakieś ciuchy?
- jasne! - powiedziała jak zawsze radosna. Naprawdę pasują do siebie z Lou. - może być to? - zapytała wyjmując z szafy krótkie spodenki i jakąś koszulkę.
- jasne, dziękuję - powiedziałam i wzięłam od niej rzeczy. - nie wiesz co chłopcy dzisiaj wymyślili?
- nie mam pojęcia i może nawet nie chcę wiedzieć - obydwie zaśmiałyśmy się. Pogadałyśmy jeszcze chwilę i oznajmiłam, że pójdę ogarnąć się trochę. Przebrałam się w ciuchy od El, zrobiłam lekki makijaż a włosy związałam w koka. Zeszłam na dół, do salonu, gdzie siedzieli już Liam z Danielle, Lou z El i Harry.
- gdzie reszta? - zapytałam nie widząc Zayn'a i Nialla.
- Niall wyszedł gdzieś z Kate, a Zayn z Perrie.
- a my co robimy?
- Idziemy na kręgle, potem coś wymyślimy - odpowiedział mi Liam.
- okej. To idziemy?
Pokiwali twierdząco głowami i po chwili wszyscy pakowaliśmy się do auta. Jechaliśmy niecałe pół godziny. Po drodze złapałam Harry'ego kilka razy na gapieniu się na mnie. Słodkie.
Spojrzałam jeszcze na zegarek. Była prawie 15. Widocznie spałam tak długo. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wyszliśmy z auta i udaliśmy się do środka. Mieliśmy już zarezerwowany tor. Szło mi nawet nie najgorzej. Ogólnie świetnie się bawiliśmy. Chłopcy cały czas się wygłupiali.
- hahaha Lou serio ? - powiedziałam, kiedy mój przyjaciel zamiast rzucić kulą, poślizgnął się i wylądował na torze. Pozostali ludzie, którzy tam byli dziwnie się na nas patrzyli. Była już prawie 17 i znudziła nam się gra. Postanowiliśmy wrócić.
- Vicky ... - zatrzymał mnie Harry - może się przejedziemy? - zapytał, chociaż ja i tak wiedziałam że chcę pogadać o wczorajszym wieczorze. W końcu jeszcze mu nie wyjaśniłam dlaczego nie chciałam wracać do domu.
- jasne - uśmiechnęłam się sztucznie. Poinformowaliśmy resztę, że nie wracamy z nimi i udaliśmy się w stronę parku.
- no więc... - zaczął.
- usiądziemy? - powiedziałam wskazując na ławkę niedaleko nas. Harry pokiwał twierdząco głową. - więc pewnie chcesz wiedzieć co się wczoraj stało? - chłopak przytaknął, a ja opowiedziałam mu krótko całą historię.
- i co zamierzasz teraz zrobić? możesz mieszkać z nami, ale twoi rodzice będą cię szukać..
- wiem i nie zamierzam zawracać wam głowy. - powiedziałam chociaż sama nie wiem czego wtedy chciałam.
- więc co zrobisz?
- pomieszkam trochę z moim przyjacielem, Chrisem.
- nie wiem czy to dobry pomysł...- przerwałam mu.
- słuchaj, Harry. I tak niedługo będę miała 18 lat. A na pewno nie wrócę do domu.
- no dobrze ale może zamieszkasz ze mną?
- nie chcę robić wam kłopotu, - powiedziałam, chociaż nie była to do końca prawda. Chodziło raczej o to, że u Harry'ego mogliby mnie znaleźć a o tym, że przyjaźnie się z Chrisem nie mają pojęcia. Po za tym pomieszkiwałam już kiedyś u Chris'a kiedy kłóciłam się z  mamą. Z tą różnicą, że wtedy zawsze wracałam.
- no dobrze, ale będziesz przychodzić do mnie jak najczęściej, obiecujesz?
- oczywiście - odparłam, a Harry przytulił mnie mocno, po czym pocałował. Trwaliśmy tak jeszcze chwilę, po czym uświadomiłam sobie, że musze pogadać z Chris'em i spakować się.
- Harry..
- hmm?
-poczekasz chwilkę? zadzwonię tylko..
- dobrze, kochanie. - zgodził się a ja odeszłam trochę dalej. Wybrałam numer mojego przyjaciela i czekałam aż odbierze.
- halo?
- cześć Chris!
- no wreszcie raczyłaś do mnie zadzwonić! co u ciebie?
- właśnie mam ostatnio małe kłopoty...
- coś się stało?
- powiedzmy, ale to teraz nie ważne. Mogę zamieszkać u ciebie?
- jasne, na tak długo jak będziesz chciała.
- to mogłabym przyjść dzisiaj?
- okej, będę czekał. Pa. -pożegnał się i usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Podeszłam do Harry'ego.
- nikogo nie ma teraz w domu. Pomożesz mi się spakować?
- pewnie - odpowiedział i wstał. Objął mnie ramieniem i udaliśmy się do mojego domu. Teraz mogłabym powiedzieć byłego domu. Miałam przy sobie klucze więc bez problemu dostaliśmy się do środka. Pociągnęłam chłopaka za rękę do sypialni. Wzięłam dwie ogromne walizki i wrzucałam do nich ciuchy, buty, kosmetyki... Dodatkowo wzięłam wielką torbę, do której powrzucałam resztę ważniejszych rzeczy.
- okej, skończyłam - oznajmiłam, z trudem dopinając walizkę. - możemy iść?
- mhm -Harry wziął walizki, a ja torbę i wyszliśmy z tego przeklętego miejsca. Podałam mu adres Chrisa. Na szczęście było to niedaleko i po 15 minutach byliśmy przed ogromnym apartamentowcem.
- dziękuję za wszystko - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- nie ma za co, naprawdę.
- uwierz, że jest. Poradzę już sobie.
- na pewno?
- tak, na pewno - odpowiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie. - do zobaczenia.
- pa, kochanie. Zadzwoń potem czy wszystko ok. - jaki on troskliwy. No nie powiem, że mi się to nie podoba.
- tak zadzwonię na pewno. - przytuliłam go i każdy poszedł w swoją stronę. Ja zadzwoniłam do Chrisa, żeby pomógł mi wnieść bagaże. Po chwili chłopak zjawił się koło mnie. Przywitaliśmy się i udaliśmy do jego mieszkania.
- tu będzie twoja sypialnia - powiedział kładąc walizki w dość ciemnym, ale przytulnym pokoju. - ja mam dzisiaj coś jeszcze do załatwienia i wrócę późno. Pewnie jesteś zmęczona więc odpocznij.
- mhm.. dziękuję jeszcze raz.
- nie ma za co. Ale teraz na prawdę muszę iść.
- okej, pa - Chris wyszedł, a ja wyjęłam piżamę z walizki i poszłam wziąć prysznic. Kiedy już się ogarnęłam, rzuciłam się na łóżko. Napisałam tylko do Harry'ego, że jest okej i jeszcze chwile z nim popisałam. Byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem, więc szybko zasnęłam.

*************
No to wreszcie mamy rozdział 11 ;D Mam nadzieję, że wam się spodobał.

Mam do was ogromną prośbę - jeśli czytacie to proszę skomentujcie, ponieważ chciałabym wiedzieć czy ktoś to w ogóle czyta :)


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział dziesiąty

Kiedy przekroczyłam próg domu usłyszałam podniesione głosy dobiegające z kuchni. Położyłam walizkę i poszłam sprawdzić kto to. Weszłam do kuchni i ujrzałam osoby, których w tej chwili najmniej się spodziewałam.
- yy co wy tu robicie? - zapytałam zmieszana, przecież mama i Greg mieli wyjechać na jakieś pół roku.
- dobre pytanie?! Postanowiliśmy przyjechać na tydzień i sprawdzić jak sobie radzicie a wy co?! gdzie byłaś i z kim?
- co cię to interesuje! Dlaczego na Lukasa sobie nie pokrzyczycie?! - zapytałam, a właściwie krzyknęłam zirytowana zaistniałą sytuacją.
- bo wiemy gdzie i z kim on teraz jest. A ty nie raczyłaś nas powiadomić?! - również krzyknął Greg.
- co was to obchodzi? to moje życie i mogę robić co mi się podoba! A ty co? Cały czas masz mnie gdzieś, a teraz udajesz martwiącą się o mnie mamusie? - te ostatnie słowa skierowałam do mojej mamy.
- dosyć tego masz szlaban! - tym razem to Greg postanowił stanąć w obronie mamy.
- nie jesteś moim ojcem! nic o mnie nie wiecie! nikt nie będzie mi rozkazywał! nienawidzę was! - wykrzyczałam im to prosto w twarz, ledwo powstrzymując łzy - wychodzę!
- nigdzie nie idziesz! - zatrzymał mnie Greg.
- bo co?! uderzysz mnie? lepiej zajmij się swoim dzieckiem a mnie zostaw w spokoju! - wyrwałam mu się i wybiegłam z domu. Szłam prosto przed siebie, nie zwracając na nic uwagi. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Doszłam do parku, gdzie zauważyłam wolną ławkę i usiadłam tam. Jest już po 23, jest zimno ciemno a w okolicy nikogo nie ma. Byłam ubrana tylko w krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem. Siedziałam na ławce, płakałam, trzęsłam się z zimna. Nie wiedziałam co robić, gdzie pójść. Przecież nie mogę wrócić teraz do domu. Z kieszeni wyjęłam komórkę i wybrałam numer do Harry'ego. Nie pozostało mi nic innego jak czekać aż odbierze. Pierwszy sygnał.. Drugi... Trzeci... Odebrał.
- Halo? Vicky?
- hej Harry.. - powiedziałam, starając się, aby mój głos zabrzmiał jak najbardziej normalnie. Nie chciałam,żeby Harry wiedział, że płacze.Ale chyba mi nie wyszło, bo Harry wyczuł, że coś jest nie tak.
- Coś się stało? płakałaś?
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć..
- Vicky?!
- nie, po prostu... pokłóciłam się z mamą i wyszłam z domu..
- przecież twoja mama miała wyjechać na dłużej? - zapytał zdziwiony i trochę zmartwiony.
- tak, ale to długo historia..
- czekaj, gdzie teraz jesteś?
- w parku... - powiedziałam i znowu łzy poleciały po moim policzku. Jak dla mnie za dużo wydarzeń jak na jeden dzień.
- czekaj tam, zaraz po ciebie przyjadę.
- dobrze.. - rozłączyłam się i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Harry był już po 10 minutach. Dla mnie to było najdłuższe 10 minut w życiu. Kiedy Hazza zobaczył mnie na ławce podbiegł do mnie i przytulił, co spowodowało u mnie kolejny potok łez.
- Chodźmy już. Będziesz spała dzisiaj u mnie a jutro opowiesz mi co się dokładnie stało, okej? - chyba wyczuł, że nie mam siły dzisiaj opowiadać mu o czymkolwiek.
- okej, ale chodźmy już stąd. - powoli ruszyliśmy do auta.
- zimno ci? - zauważył, że nadal trzęsę się z zimna.
- trochę.. - zarzucił mi na ramiona swoją granatową marynarkę i mocniej objął.
- kocham cię - powiedział Harry kiedy staliśmy przed samochodem
- ja ciebie też - powiedziałam i pocałowałam go czule. Oderwaliśmy się od siebie i weszliśmy do auta. Przez całą drogę nie odzywałam się. Gapiłam się tylko nieobecnym wzrokiem prosto przed siebie. Za każdym razem kiedy przypominała mi się dzisiejsza kłótnia, chciało mi się płakać. Czułam, że nie mam już matki. Nawet nie zauważyłam kiedy staliśmy na podjeździe domu chłopaków. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Harry'ego.
- wysiadasz? czy wolisz spać tutaj? - w jego głosie można było wyczuć rozbawienie.
- już idę- odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam. Harry otworzył drzwi od domu i wpuścił mnie do środka. Z salonu dobiegały śmiechy i rozmowy chłopaków. Zauważył, że czuję się trochę nieswojo, więc chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu.
- chłopaki, jesteśmy! - krzyknął do nich i cztery pary oczy spojrzały się na nas. Wszyscy przyszli mnie przytulić i przywitać.
- yy Harry, mogę gdzieś się przebrać?
- tak, chodź zaprowadzę cię. Będziesz spała ze mną, chyba ci to nie przeszkadza? - powiedział i poruszył śmiesznie brwiami, co sprawiło, że mimowolnie się uśmiechnęłam.
- nie, skądże Haroldzie - chłopak skrzywił się na dźwięk wymawianego przeze mnie, swojego pełnego imienia.
- nie powinnaś mnie tak nazywać - powiedział i zrobił obrażoną minę.
- a co mi zrobisz? - powiedziałam śmiejąc się.
- śmiejesz się? a więc to tak.. - powiedział i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam śmiać się jak głupia i po chwili leżeliśmy na podłodze.-pro..sze Ha... Harry przestań! - powiedziałam pomiędzy atakami śmiechu. Przestał na chwilę.
- a co będę z tego miał? - spojrzał mi prosto w oczy. Przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.
- okej, ale teraz naprawdę chciałabym pójść się ogarnąć.. - przerwałam pocałunek. Obydwoje wstaliśmy.
-proszę - Harry dał mi jakąś swoją koszulkę, w której mogłabym spać. Poszłam do łazienki ogarnęłam się, rozpuściłam włosy i przebrałam. Wyszłam z łazienki, a na łóżku leżał już w samych bokserkach Harry. Na mój widok podniósł się do pozycji siedzącej. Usiadłam obok niego.
- przepraszam - powiedziałam w końcu, po chwili ciszy.
- za co? - zapytał zdziwiony i spojrzał na mnie.
- no za to, że narobiłam ci tyle kłopotu...
- to żaden kłopot, naprawdę. Cieszę się, że jesteś teraz ze mną. - przerwał mi. To naprawdę bardzo miłe z jego strony. Przytuliłam go.
- chodźmy już spać..
- okej, dobranoc.
-dobranoc - uśmiechnęłam się i obydwoje przykryliśmy się cieplutką kołdrą. Wtuliłam się w jego tors i nie wiem kiedy zasnęłam.

*************
I jak?
Podoba wam się? Mam nadzieję że tak <3
Zauważyłam, że ostatnio jest dość mało komentarzy. Przestaliście czytać mojego bloga?
Jeśli czytacie to proszę chociaż o krótki komentarz :)


Nowy blog!

Zapraszam na nowego bloga: http://no-se-que-tengo-no-se-quien-soy.blogspot.com/ którego prowadzę razem z 1DsLover_x3 :) Są już bohaterowie i jeszcze dzisiaj będzie prolog. Zapraszamy.! ;D
Po za tym dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze na tym blogu^^

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział dziewiąty

Obudziłam się około 12. Czułam się fatalnie. Nie wiedziałam co robić, tak po prostu. Ubrałam się i na wpół żywa zeszłam na dół, gdzie było już słychać śmiechy i głośne rozmowy.
- dzień dobry! witamy śpiącą królewnę! - powiedział jak zawsze wesoły Lou.
- Co jesz na śniadanie? - zapytał Harry, który akurat zaparzał kawę.
- nic - odpowiedziałam krótko.
- jak to nic? - zdziwił się Niall, przecież on nie wyobrażał sobie życia bez jedzenia.
- nie jestem głodna - odpowiedziałam mu i usiadłam na ostatnim wolnym miejscu, obok Kate.
 - to co robimy? w końcu dzisiaj wieczorem wracamy do Londynu. - zapytał Liam... Zaraz.. już wieczorem wracamy? Nie wiem dlaczego ale cieszyłam się na powrót do domu. A z czego tak naprawdę wynikał mój zły humor?
Prawdopodobnie moja rozmowa z Lukasem.. zadzwonił w środku nocy i zaczął wydzierać się na mnie. Dlaczego? Podobno nie odbierałam telefonów od rodziców. Po pierwsze nie podobno tylko na pewno, a po drugie - nie rodziców tylko "rodziców". Może i cieszyłam się z ich wyjazdu, w końcu mam teraz wolną rękę. Tak naprawdę mama znowu pokazała, że ma mnie gdzieś. Jak zawsze ważniejsza praca, imprezy albo ten jej niby chłopak, którego tak po prostu, najzwyczajniej w świecie mam nazywać ojcem?!  Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Kiedyś uważałam, że nie potrzebuje ani rodziny ani przyjaciół. Teraz kiedy mam Kate i chłopaków zmieniłam zdanie, jednak nadal uważam nie potrzebuje rodziny. Kilka razy słyszałam już, że nie mam uczuć, ale nie były to ważne dla mnie osoby. Podsumowując to czekam do osiemnastki i wtedy zacznę układać sobie życie na nowo. Teraz muszę porozmawiać z Harrym o nas, o tym co jest między nami...
- Haaaloo! ziemia do Vicky!! słuchasz nas w ogóle? - zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie Niall.
- tak, tak słucham, zamyśliłam się..to..?
- mówiliśmy o tym, żeby przejść się teraz na taki ostatni spacer po tym miasteczku?
- okej dobry pomysł - wszyscy zgodzili się i ruszyliśmy do wyjścia.
-Harry, zaczekaj  - zatrzymałam go na chwilę, ponieważ uznałam, że to dobry moment na szczerą rozmowę.
- tak?
- może pójdziemy sami i .. pogadamy..?
- okej. Nad jezioro?
- dobrze powiem tylko reszcie, że idziemy sami. - tak jak powiedziała., tak zrobiłam i po chwili szłam już z Harrym wzdłuż jeziora. Postanowiłam pierwsza przerwać krępującą ciszę.
- no więc.. Harry.. - przystanęliśmy na chwilę - chcę wiedzieć na czym stoję. Wiesz, że było coś między nami i muszę wiedzieć czy coś do mnie czujesz? - powiedziałam prosto z mostu co chyba zaskoczyło chłopaka. Cały czas patrzyłam na niego wyczekując odpowiedzi.
- widzisz... spodobałaś mi się jak tylko cię poznałem. Potem spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i tak.. zakochałem się w tobie. Rozumiesz? Vicky kocham cię - mówiąc to patrzył mi się prosto w oczy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało, ale jednocześnie byłam bardzo szczęśliwa. Spostrzegłam, że Harry patrzy na mnie wyczekująco. W odpowiedzi pocałowałam go. Odwzajemnił pocałunek i trwaliśmy tak dłuższą chwilę, aż w końcu odlepiliśmy się od siebie.
- czyli mogę rozumieć, że jesteśmy oficjalnie parą? - zapytał jakby z nadzieją w głosie.
- tak, jesteśmy razem - potwierdziłam trochę nie dowierzając, że mam cudownego chłopaka. Tak teraz mogę powiedzieć, że Harry jest mój.
- to może powiemy reszcie? bo już nie mogę doczekać się ich min!
- haha to chodźmy już - Harry pocałował mnie delikatnie w policzek i objął ramieniem. Po jakiś 10 minutach znaleźliśmy naszych przyjaciół. Na nasz widok zaczęli nam gratulować i życzyć szczęścia.
- dziękujemy, dziękujemy, ale może pójdziemy już się spakować?
- okej dobry pomysł, przynajmniej będziemy wcześniej w domu. To jak, idziemy?
 - okej to powiedzmy, że za godzinę zbiórka przy naszym busie.
- okej. - wszyscy zgodzili się i wróciliśmy do naszych pokoi. Po ok. 40 minutach wszystko mieliśmy spakowanie i mogliśmy ruszać z powrotem do naszego kochanego domu. Prawie całą drogę spałam na ramieniu Harry'ego.
- heej wstawaj - usłyszałam ciche wołanie - już jesteśmy - powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam że jesteśmy pod moim domem.
- okej to odprowadzę cię..
- nie , nie trzeba, naprawdę..
- okej.. spotkamy się jutro? może pójdziemy do kina? - zapytał mnie Harry.
- oczywiście, ale teraz jest już późno i wszyscy jesteśmy zmęczeni więc zmykam do domu.. Kate idziesz ze mną?
- nie, wolę wrócić do domu.
- okej to pa, do jutra - pożegnałam się z wszystkimi a na koniec pocałowałam Harry'ego na pożegnanie
- pa kochanie - powiedział do mnie słodko i pomachał. Odmachałam, wzięłam torbę i weszłam do domu, gdzie czekała mnie niezbyt miła niespodzianka...


***********

Mam nadzieję, że rozdział podobał wam się, i  mam prośbę, jeśli czytacie to opowiadanie to komentujcie, bo to naprawdę motywuje do pracy :)

piątek, 23 listopada 2012

Rozdział ósmy

Obróciłam się i ujrzałam chłopaka- mniej więcej w moim wieku może trochę starszego.
-Mogę tu usiąść?
- Jasne, siadaj.
Po chwili niezręcznej ciszy postanowiłam przedstawić się, może to dziwne ale wydał mi się osobą wartą uwagi.
- Jestem Vicky a ty?
- Mike.
- Jest już dość późno, dlaczego tutaj jesteś?
- z tych samych powodów co ty. Lubie czasem przyjść tutaj i pomyśleć nad swoimi sprawami. Ciebie też pewnie coś gryzie skoro siedzisz tutaj o tej godzinie?
Właściwie w tamtej chwili potrzebowałam kogoś z kim mogłabym porozmawiać, wyżalić się. Chłopakom tak naprawdę nie opowiadałam o sobie za dużo, więc nie wiedzą nawet o tym, że Lukas nie jest moim prawdziwym bratem. Nie wiem z czego to wynika, może po prostu nie było okazji?
- tak, właściwie to tak... Jest pewien chłopak i zastanawiam się czy będzie z tego coś więcej. Jak na razie nie jestem nawet pewna swoich uczuć co do niego.
- Myślę, ze jeśli martwi się o ciebie i troszczy to powinnaś dać mu szansę.
- Naprawdę? sama nie wiem czy on odwzajemnia moje uczucia...
- to zrób ten 'pierwszy krok' i przekonasz się.
- To nie takie proste ale dziękuję za rady. Musimy się jeszcze kiedyś spotkać - powiedziałam i zaczęłam zbierać się powoli do domu bo zrobiło się już naprawdę późno. Razem z Mike'iem zeszliśmy z pomostu, wymieniliśmy się numerami i poszliśmy każdy w swoją stronę. Dowiedziałam się, że jest tutaj na wakacjach razem z kolegami. Do naszego domku miałam kilka minut drogi więc chwile potem byłam już przed drzwiami. W między czasie spojrzałam na zegarek.... 1 w nocy?! Szybko weszłam do środka, ale tak żeby nie narobić hałasu bo pewnie reszta poszła już spać. Jedynie w kuchni było jeszcze zapalone światło, więc po cichu tam poszłam. Okazało się, że w kuchni siedzi na wpół śpiący Harry.
- heej - powiedziałam szeptem bo oprócz nas wszyscy inni poszli już spać.
- oo jesteś wreszcie, już chciałem iść cię szukać...
- siedziałeś tu cały czas i czekałeś na mnie? -przerwałam mu, swoją drogą to bardzo miłe z jego strony, że tak tu siedział i czekał.
- no tak , martwiłem się, jest już późno i ciemno, gdzie byłaś tak długo?
- trochę się zasiedziałam, przepraszam..
- nic się nie stało, ale chodźmy już spać.
- okej, bardzo chętnie, tylko pójdę jeszcze się ogarnąć.- tak jak powiedziałam, tak zrobiłam i poszłam przebrać się w coś nadającego się do spania. Oczywiście nie mogłam znaleźć niczego takiego w mojej walizce więc wyrzuciłam wszystko i porozrzucałam aż w końcu znalazłam. Harry'ego akurat nie ma ale coś mi się wydaję że nie będzie zadowolony jak zobaczy ten bałagan w naszym pokoju... Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, przebrałam w ulubioną piżamę i wróciłam do pokoju. Harry leżał już w łóżku, więc zgasiłam światło i położyłam się obok niego.
- dobranoc - powiedział odwracając się w moją stronę. Jak zwykle uśmiechnęłam się i odpowiedziałam -dobranoc.
Zanim zasnęłam myślałam jeszcze trochę o mnie, Kate, Harrym i moim nowym znajomym. I uświadomiłam sobie, że nadal nie miałam czasu porozmawiać z Harrym o tym co było między nami. Byliśmy wtedy obydwoje pijani i jest to dla mnie dość drażliwy temat. Jutro na pewno znajdziemy trochę czasu na szczerą rozmowę, bo nie znoszę nie wiedzieć na czym stoję..


************
Podoba wam się? To w sumie pierwszy rozdział od mojego powrotu, więc mam nadzieję że nie jest aż tak źle ;D



środa, 21 listopada 2012

Czyżby powrót? ważne!

Zastanawiam się czy nie zacząć z powrotem pisać to opowiadanie. Właściwie dodaje tego posta żeby zapytać czy któraś z was nie chciałaby prowadzić go razem ze mną? Jeśli tak to napiszcie w komentarzu :)

poniedziałek, 24 września 2012

Informacja

Przepraszam was bardzo ale nie chce już pisać dalej tego bloga. Nie mam weny, pomysłów ani ochoty. Na początku chciałam doprowadzić ten blog do końca ale trochę się pozmieniało. Szczególnie po ostatnim fatalnym rozdziale. Jeszcze raz bardzo was przepraszam, wiem że was zawiodłam, ale pisanie tego opowiadania nie ma już dla mnie najmniejszego sensu. Mam nadzieję że mnie zrozumiecie ;)

czwartek, 13 września 2012

Rozdział siódmy

Obudziłam się rano ok. 9. I w jednej chwili przypomniał mi się cały wczorajszy wieczór... Skoro Harry jeszcze śpi to postanowiłam przygotować się do wyjścia na plaże. Wzięłam strój i pierwsze lepsze rzeczy. Powędrowałam do łazienki. Przekręciłam zamek w drzwiach i wzięłam się za 'ogarnianie siebie'. Po 20 minutach byłam gotowa. Ubrana tak wyszłam z łazienki. W pokoju nie było już Harry'ego, co bardzo mnie zdziwiło. Zeszłam więc na dół i tam zastałam wszystkich.
- gotowa ? - zapytał Harry.
- mhmm - odparłam . Co do Harry'ego to na pewno nadarzy się jeszcze jakaś okazja żeby porozmawiać ale teraz chcę spędzić dzień na plaży bo pogoda jest na prawdę cudowna.
Do plaży mieliśmy jakieś 2 minuty. Rozłożyliśmy koce i razem z Dan, El, Perrie i Kate postanowiłyśmy się poopalać.
- idziemy do wody? - zapytałam kiedy upał stawał się nie do zniesienia.
- dobry pomysł - odpowiedziała El. i wszystkie udałyśmy się w kierunku chłopaków, którzy śmiali się i wygłupiali. Szybko wskoczyłyśmy do wody i przyłączyłyśmy się do nich. Bawiliśmy się naprawdę świetnie. Po dwóch godzinach wyszliśmy i położyliśmy się na kocach. Siedzieliśmy i gadaliśmy o dosłownie wszystkim.
- eiii zimno mi i już trochę późno - powiedziałam, kiedy był już wieczór i zaczęło robić się chłodno.
- racja.. Może wracajmy już do domu? - odpowiedziała mi Dan.
- okej! dzisiaj pooglądamy jakieś filmy? - powiedział uradowany Niall.
- spoko ale wracajmy już - wszyscy zgodziliśmy się z nim i zaczęliśmy się zbierać. Na suche już bikini założyłam sukienkę.
- idziemy się przejść? - zaproponowałam.
- teraz? - zapytał chyba trochę zdziwiony Zayn.
- nie, jutro -.-
- ale jest zimno..
- i jesteśmy zmęczeni .. - i zaczęły się wymówki.
- dobra nie to nie. idę sama - obróciłam się na pięcie i udałam w kierunku plaży. Wcześniej zauważyłam fajne miejsce gdzie można by posiedzieć.Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy a ja doszłam do pomostu. Usiadłam na końcu i wgapiając się w tafle jeziora myślałam o wczorajszym dniu i ogólnie o tym co jest między mną a Harrym. Bo tak na prawdę chyba jednak 'coś' jest. Sama nie wiem.Harry jest dla mnie kimś ważnym i traktuje go inaczej niż na przykład Nialla czy Zayna. Z rozmyśleń wyrwał czyiś głos. Obróciłam się i ujrzałam....

***********

Przede wszystkim  bardzo was przepraszam że tak długo nie dodawałam ale nie miałam czasu ani weny. Teraz - ze względu na szkołe - rozdziały będę dodawać raz w tygodniu :)
Rozdział krótki bo musiałam jakoś 'nawiązać' do wydarzeń które mają być w następnych rozdziałach^^



piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział szósty

Razem z moją przyjaciółką zeszłyśmy na dół, skąd było już słychać muzykę. Kate miała na sobie białą bluzkę, beżową spódniczkę i pasujące do całości szpilki. Wyglądała tak. Ja ubrałam zwykłą granatową sukienkę, beżowe szpilki i bransoletki.Całość wyglądała tak. Było dość sporo ludzi, jak się domyślam- sąsiedzi.
- o wreszcie jesteście - pojawił się przed nami uśmiechnięty Niall.- zatańczymy? - zapytał Kate a ona od razu się zgodziła i poszli gdzieś wgłąb tłumu. Ja postanowiłam że pójdę po jakieś drinki.
- Harry, wiem że to ty ... - powiedziałam kiedy 'ktoś' zasłonił mi oczy dłońmi.
-skąd wiedziałaś?- zapytał tak jak się spodziewałam Hazza.
- przeczucie - odpowiedziałam popijając kolejnego już drinka.Dobrze wiem, że podobam się Harry'emu. Jak dotąd miałam jednego poważnego chłopaka. Byłam z nim ponad rok i po tym 'związku' nie spieszy mi się z następnym. Odkąd zauważyłam że Harry cały czas się stara pomyślałam sobie że nie będę cały czas żyć przeszłością. - zatańczymy?- zapytałam w końcu.
- jasne - odpowiedział mi mega uradowany. Tańczyliśmy razem bardzo długo. Kiedy zaczęła się jakaś wolna piosenka zastanowiłam się chwile i już chciałam odejść, ale kiedy zobaczyłam jak Harry na mnie patrzy zmiękło mi serce. Tańczyliśmy przytuleni do siebie tak jak inne pary.
- ślicznie dziś wyglądasz- powiedział i spojrzał na mnie.
-dziękuję - odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam się do niego. Piosenka skończyła się a my jeszcze przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Jakie on ma cudne zielone oczy.. dobra muszę się ogarnąć bo przecież nie jesteśmy razem. Właśnie.. chyba teraz uświadomiłam sobie że coś do niego czuje. Postanowiłam więc przerwać ciszę.
- wracajmy do reszty.
- okey - zgodził się i pociągnął w strone stolika przy którym siedzieli nasi przyjaciele. Piliśmy i rozmawialiśmy do 4 nad ranem. Goście powoli wychodzili a ja byłam już nieźle wstawiona... No dobra, ledwo co trzymałam się na nogach. Z Harrym z resztą nie było lepiej. Liam- jako jedyny trzeźwy kazał nam pójść do pokoju. Razem z Hazzą jakoś doczłapaliśmy się do naszej tymczasowej sypialni. Zamknęliśmy za sobą drzwi.
- mówiłem ci już że jesteś piękna? - raczej stwierdził niż zapytał. Podszedł do mnie i pocałował. Na początku delikatnie,  potem bardziej namiętnie. Tak naprawdę wiedziałam co się zaraz stanie, ale nie potrafiłam mu się oprzeć - przeciwnie chciałam tego...

************
Chciałabym bardzo podziękować wam za wszystkie wejścia i komentarze :** Mam nadzieję, że rozdział spodobał się wam, a co do następnych to kiedy zacznie się szkoła raczej nic się nie zmieni :)
PS. przepraszam że taki krótki ale poprzedni zakończyłam w dziwnym momencie o.o