Następnego dnia obudziły mnie czyjeś szepty. Podniosłam się powoli i oparłam na łokciach.
- wstałaś wreszcie - usłyszałam. Zamrugałam kilka razy i dostrzegłam, kilka postaci stojących wokół mnie. Po dłuższym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że są to Harry, Louis i Liam.
- yyy tak...- powiedziałam zaspanym głosem i przetarłam oczy.
- haha wstawaj, bo mamy już plany na dzisiaj! - powiedział uradowany Louis. Niechętnie zwlekłam się z łóżka. Chłopcy zaczęli wychodzić z pokoju.
- ale co mam ubrać? Wszystkie rzeczy zostawiłam w domu...
- El ci coś pożyczy. Jest w pokoju obok - powiedział Harry i cała trójka gdzieś sobie poszła. Ja postanowiłam pójść do El. Zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam 'proszę' i weszłam do środka.
- hej El.. - zaczęłam. Dziewczyna czytała akurat jakiś magazyn. - pożyczysz mi jakieś ciuchy?
- jasne! - powiedziała jak zawsze radosna. Naprawdę pasują do siebie z Lou. - może być to? - zapytała wyjmując z szafy krótkie spodenki i jakąś koszulkę.
- jasne, dziękuję - powiedziałam i wzięłam od niej rzeczy. - nie wiesz co chłopcy dzisiaj wymyślili?
- nie mam pojęcia i może nawet nie chcę wiedzieć - obydwie zaśmiałyśmy się. Pogadałyśmy jeszcze chwilę i oznajmiłam, że pójdę ogarnąć się trochę. Przebrałam się w ciuchy od El, zrobiłam lekki makijaż a włosy związałam w koka. Zeszłam na dół, do salonu, gdzie siedzieli już Liam z Danielle, Lou z El i Harry.
- gdzie reszta? - zapytałam nie widząc Zayn'a i Nialla.
- Niall wyszedł gdzieś z Kate, a Zayn z Perrie.
- a my co robimy?
- Idziemy na kręgle, potem coś wymyślimy - odpowiedział mi Liam.
- okej. To idziemy?
Pokiwali twierdząco głowami i po chwili wszyscy pakowaliśmy się do auta. Jechaliśmy niecałe pół godziny. Po drodze złapałam Harry'ego kilka razy na gapieniu się na mnie. Słodkie.
Spojrzałam jeszcze na zegarek. Była prawie 15. Widocznie spałam tak długo. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wyszliśmy z auta i udaliśmy się do środka. Mieliśmy już zarezerwowany tor. Szło mi nawet nie najgorzej. Ogólnie świetnie się bawiliśmy. Chłopcy cały czas się wygłupiali.
- hahaha Lou serio ? - powiedziałam, kiedy mój przyjaciel zamiast rzucić kulą, poślizgnął się i wylądował na torze. Pozostali ludzie, którzy tam byli dziwnie się na nas patrzyli. Była już prawie 17 i znudziła nam się gra. Postanowiliśmy wrócić.
- Vicky ... - zatrzymał mnie Harry - może się przejedziemy? - zapytał, chociaż ja i tak wiedziałam że chcę pogadać o wczorajszym wieczorze. W końcu jeszcze mu nie wyjaśniłam dlaczego nie chciałam wracać do domu.
- jasne - uśmiechnęłam się sztucznie. Poinformowaliśmy resztę, że nie wracamy z nimi i udaliśmy się w stronę parku.
- no więc... - zaczął.
- usiądziemy? - powiedziałam wskazując na ławkę niedaleko nas. Harry pokiwał twierdząco głową. - więc pewnie chcesz wiedzieć co się wczoraj stało? - chłopak przytaknął, a ja opowiedziałam mu krótko całą historię.
- i co zamierzasz teraz zrobić? możesz mieszkać z nami, ale twoi rodzice będą cię szukać..
- wiem i nie zamierzam zawracać wam głowy. - powiedziałam chociaż sama nie wiem czego wtedy chciałam.
- więc co zrobisz?
- pomieszkam trochę z moim przyjacielem, Chrisem.
- nie wiem czy to dobry pomysł...- przerwałam mu.
- słuchaj, Harry. I tak niedługo będę miała 18 lat. A na pewno nie wrócę do domu.
- no dobrze ale może zamieszkasz ze mną?
- nie chcę robić wam kłopotu, - powiedziałam, chociaż nie była to do końca prawda. Chodziło raczej o to, że u Harry'ego mogliby mnie znaleźć a o tym, że przyjaźnie się z Chrisem nie mają pojęcia. Po za tym pomieszkiwałam już kiedyś u Chris'a kiedy kłóciłam się z mamą. Z tą różnicą, że wtedy zawsze wracałam.
- no dobrze, ale będziesz przychodzić do mnie jak najczęściej, obiecujesz?
- oczywiście - odparłam, a Harry przytulił mnie mocno, po czym pocałował. Trwaliśmy tak jeszcze chwilę, po czym uświadomiłam sobie, że musze pogadać z Chris'em i spakować się.
- Harry..
- hmm?
-poczekasz chwilkę? zadzwonię tylko..
- dobrze, kochanie. - zgodził się a ja odeszłam trochę dalej. Wybrałam numer mojego przyjaciela i czekałam aż odbierze.
- halo?
- cześć Chris!
- no wreszcie raczyłaś do mnie zadzwonić! co u ciebie?
- właśnie mam ostatnio małe kłopoty...
- coś się stało?
- powiedzmy, ale to teraz nie ważne. Mogę zamieszkać u ciebie?
- jasne, na tak długo jak będziesz chciała.
- to mogłabym przyjść dzisiaj?
- okej, będę czekał. Pa. -pożegnał się i usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Podeszłam do Harry'ego.
- nikogo nie ma teraz w domu. Pomożesz mi się spakować?
- pewnie - odpowiedział i wstał. Objął mnie ramieniem i udaliśmy się do mojego domu. Teraz mogłabym powiedzieć byłego domu. Miałam przy sobie klucze więc bez problemu dostaliśmy się do środka. Pociągnęłam chłopaka za rękę do sypialni. Wzięłam dwie ogromne walizki i wrzucałam do nich ciuchy, buty, kosmetyki... Dodatkowo wzięłam wielką torbę, do której powrzucałam resztę ważniejszych rzeczy.
- okej, skończyłam - oznajmiłam, z trudem dopinając walizkę. - możemy iść?
- mhm -Harry wziął walizki, a ja torbę i wyszliśmy z tego przeklętego miejsca. Podałam mu adres Chrisa. Na szczęście było to niedaleko i po 15 minutach byliśmy przed ogromnym apartamentowcem.
- dziękuję za wszystko - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- nie ma za co, naprawdę.
- uwierz, że jest. Poradzę już sobie.
- na pewno?
- tak, na pewno - odpowiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie. - do zobaczenia.
- pa, kochanie. Zadzwoń potem czy wszystko ok. - jaki on troskliwy. No nie powiem, że mi się to nie podoba.
- tak zadzwonię na pewno. - przytuliłam go i każdy poszedł w swoją stronę. Ja zadzwoniłam do Chrisa, żeby pomógł mi wnieść bagaże. Po chwili chłopak zjawił się koło mnie. Przywitaliśmy się i udaliśmy do jego mieszkania.
- tu będzie twoja sypialnia - powiedział kładąc walizki w dość ciemnym, ale przytulnym pokoju. - ja mam dzisiaj coś jeszcze do załatwienia i wrócę późno. Pewnie jesteś zmęczona więc odpocznij.
- mhm.. dziękuję jeszcze raz.
- nie ma za co. Ale teraz na prawdę muszę iść.
- okej, pa - Chris wyszedł, a ja wyjęłam piżamę z walizki i poszłam wziąć prysznic. Kiedy już się ogarnęłam, rzuciłam się na łóżko. Napisałam tylko do Harry'ego, że jest okej i jeszcze chwile z nim popisałam. Byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem, więc szybko zasnęłam.
*************
No to wreszcie mamy rozdział 11 ;D Mam nadzieję, że wam się spodobał.
Mam do was ogromną prośbę - jeśli czytacie to proszę skomentujcie, ponieważ chciałabym wiedzieć czy ktoś to w ogóle czyta :)
Bardzo fajny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńDalej pisz, pisz.!!!! Jest cudowny.<3 . ;D .
OdpowiedzUsuńBlog jest naprawdę super. Kiedy przeczytałam pierwszy rozdział bardzo mnie zaciekawił( może dla tego że też mam na imię Wiktoria) i od razy chciałam wiedzieć co wydarzy się w następnym. Szkoda tylko że rozdziały są takie któtkie. Już nie mogę doczekać się następnych. Pisz dalej bo masz naprawdę wielki talent. Pozdrawiam i życzę wielu inspiracji.
OdpowiedzUsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńmy się n ie znamy jeszcze. ehh dzisiuaj już przeczytałam z 1- blogów i Twój jest ostatni i chociaż przez chwilę postaram się racjonalnie myśleć.
no więc, na początku zawsze ostrzegam dziewczyny, że zawsze piszę długie, szczere komentarze, bo mam tendencję do rozpisywania się. ale wolę napisać taki komentarz, niż jedno "świetnie", wcale tego nie czytająć, mając tylko na celu zareklamowanie się. Nienawidzę tego, a Ty?
No ale omijając ten temat. przczytałam całe 11 rozdziałów i...
WOw! jest parę literówek i błędów interpunkcyjnych, ale ja też tak czasami mam, a szczególnie ta interpunkcja.. ehhh. alke nie przejmuj się, ja tez staram się to opanować :
Wiesz temat i fabuła Twojego opowiadanka jest niezmiernie innna. Vicky ma złe kontakty z matką i to nadaje charakteru Twojemu opowiadaniu, bo czasami w innnych przypadkach, opowiadanie jest takie nijakie :) ale nie Twoje :)
hahha. ja się zastanawiam czy teraz każdy ma faze na kręgle. jak mówiłam w tych 10 opowiadanich, WSZYSCY byli na kręglach. I u mnie też! hahahha boże jakaś epidemia :)
Bradzo lekko piszesz i to jest naprawdę fajne :) A Vicky i Harry.. awww już zakochałam się w tej dwójce :) bardzo im kibicuję, ale przeciez nic nie jest idealne. pewnie w dalszych rozdziałach, pojawią się jakieś problemy, które nam yutaj namieszają, ale to tylko ubogaca Twoje opowiadnie...
Informujesz gdzieś o nn? jak tak to zapisuję się na listę :)
Dopra zwijam dupcię i kończę :)
Liczę na komentarz z Twoej strony na moim blogu. Naprawdę :)
Całuję i przepraszam że tak długo, ale ja uwielbiam czytać takie długaśne komentarz ena moim blogu i Ty pewnie też.
dodałam do obserwowanych, bo na to zasługujesz :)
Peanuts :D
zapraszam do sibie :)
Dziękuję bardzo za szczerą opinie :)
UsuńMasz rację - interpunkcja u mnie leży :D
A mogłabyś podać mi link do twojego bloga? Bo bardzo chętnie bym poczytała :)
Rozdział jest cudowny. Nie mogę się już doczekać następnego. Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie pojawił się nowy rozdział http://whilelivewereyoungonedirection.blogspot.com/
szkoda, że się już nie udzielasz na tym blogu :/
OdpowiedzUsuń