Obudziłam się około 12. Czułam się fatalnie. Nie wiedziałam co robić, tak po prostu. Ubrałam się i na wpół żywa zeszłam na dół, gdzie było już słychać śmiechy i głośne rozmowy.
- dzień dobry! witamy śpiącą królewnę! - powiedział jak zawsze wesoły Lou.
- Co jesz na śniadanie? - zapytał Harry, który akurat zaparzał kawę.
- nic - odpowiedziałam krótko.
- jak to nic? - zdziwił się Niall, przecież on nie wyobrażał sobie życia bez jedzenia.
- nie jestem głodna - odpowiedziałam mu i usiadłam na ostatnim wolnym miejscu, obok Kate.
- to co robimy? w końcu dzisiaj wieczorem wracamy do Londynu. - zapytał Liam... Zaraz.. już wieczorem wracamy? Nie wiem dlaczego ale cieszyłam się na powrót do domu. A z czego tak naprawdę wynikał mój zły humor?
Prawdopodobnie moja rozmowa z Lukasem.. zadzwonił w środku nocy i zaczął wydzierać się na mnie. Dlaczego? Podobno nie odbierałam telefonów od rodziców. Po pierwsze nie podobno tylko na pewno, a po drugie - nie rodziców tylko "rodziców". Może i cieszyłam się z ich wyjazdu, w końcu mam teraz wolną rękę. Tak naprawdę mama znowu pokazała, że ma mnie gdzieś. Jak zawsze ważniejsza praca, imprezy albo ten jej niby chłopak, którego tak po prostu, najzwyczajniej w świecie mam nazywać ojcem?! Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Kiedyś uważałam, że nie potrzebuje ani rodziny ani przyjaciół. Teraz kiedy mam Kate i chłopaków zmieniłam zdanie, jednak nadal uważam nie potrzebuje rodziny. Kilka razy słyszałam już, że nie mam uczuć, ale nie były to ważne dla mnie osoby. Podsumowując to czekam do osiemnastki i wtedy zacznę układać sobie życie na nowo. Teraz muszę porozmawiać z Harrym o nas, o tym co jest między nami...
- Haaaloo! ziemia do Vicky!! słuchasz nas w ogóle? - zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie Niall.
- tak, tak słucham, zamyśliłam się..to..?
- mówiliśmy o tym, żeby przejść się teraz na taki ostatni spacer po tym miasteczku?
- okej dobry pomysł - wszyscy zgodzili się i ruszyliśmy do wyjścia.
-Harry, zaczekaj - zatrzymałam go na chwilę, ponieważ uznałam, że to dobry moment na szczerą rozmowę.
- tak?
- może pójdziemy sami i .. pogadamy..?
- okej. Nad jezioro?
- dobrze powiem tylko reszcie, że idziemy sami. - tak jak powiedziała., tak zrobiłam i po chwili szłam już z Harrym wzdłuż jeziora. Postanowiłam pierwsza przerwać krępującą ciszę.
- no więc.. Harry.. - przystanęliśmy na chwilę - chcę wiedzieć na czym stoję. Wiesz, że było coś między nami i muszę wiedzieć czy coś do mnie czujesz? - powiedziałam prosto z mostu co chyba zaskoczyło chłopaka. Cały czas patrzyłam na niego wyczekując odpowiedzi.
- widzisz... spodobałaś mi się jak tylko cię poznałem. Potem spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i tak.. zakochałem się w tobie. Rozumiesz? Vicky kocham cię - mówiąc to patrzył mi się prosto w oczy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało, ale jednocześnie byłam bardzo szczęśliwa. Spostrzegłam, że Harry patrzy na mnie wyczekująco. W odpowiedzi pocałowałam go. Odwzajemnił pocałunek i trwaliśmy tak dłuższą chwilę, aż w końcu odlepiliśmy się od siebie.
- czyli mogę rozumieć, że jesteśmy oficjalnie parą? - zapytał jakby z nadzieją w głosie.
- tak, jesteśmy razem - potwierdziłam trochę nie dowierzając, że mam cudownego chłopaka. Tak teraz mogę powiedzieć, że Harry jest mój.
- to może powiemy reszcie? bo już nie mogę doczekać się ich min!
- haha to chodźmy już - Harry pocałował mnie delikatnie w policzek i objął ramieniem. Po jakiś 10 minutach znaleźliśmy naszych przyjaciół. Na nasz widok zaczęli nam gratulować i życzyć szczęścia.
- dziękujemy, dziękujemy, ale może pójdziemy już się spakować?
- okej dobry pomysł, przynajmniej będziemy wcześniej w domu. To jak, idziemy?
- okej to powiedzmy, że za godzinę zbiórka przy naszym busie.
- okej. - wszyscy zgodzili się i wróciliśmy do naszych pokoi. Po ok. 40 minutach wszystko mieliśmy spakowanie i mogliśmy ruszać z powrotem do naszego kochanego domu. Prawie całą drogę spałam na ramieniu Harry'ego.
- heej wstawaj - usłyszałam ciche wołanie - już jesteśmy - powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam że jesteśmy pod moim domem.
- okej to odprowadzę cię..
- nie , nie trzeba, naprawdę..
- okej.. spotkamy się jutro? może pójdziemy do kina? - zapytał mnie Harry.
- oczywiście, ale teraz jest już późno i wszyscy jesteśmy zmęczeni więc zmykam do domu.. Kate idziesz ze mną?
- nie, wolę wrócić do domu.
- okej to pa, do jutra - pożegnałam się z wszystkimi a na koniec pocałowałam Harry'ego na pożegnanie
- pa kochanie - powiedział do mnie słodko i pomachał. Odmachałam, wzięłam torbę i weszłam do domu, gdzie czekała mnie niezbyt miła niespodzianka...
***********
Mam nadzieję, że rozdział podobał wam się, i mam prośbę, jeśli czytacie to opowiadanie to komentujcie, bo to naprawdę motywuje do pracy :)
Arr, podoba mi się ! :D Masz racje komentarze motywują do pracy. ♥ Więc pisz dalej ! :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam : - *
zapraszam : http://opowiadaniedagmaryoonedirection.blogspot.com
+obserwuje